W moich wyobrażeniach pokój Gabrysi był urządzony w przepięknym starodawnym stylu , z białymi meblami , ciemną , drewnianą podłogą i patchworkową narzutą na metalowym łóżku . Mój pomysł zweryfikowało wcale nie życie , a po prostu rezolutna dwulatka , która sama najlepiej wie czego chce . I nagle okazało się , że jej pokój nie ma żadnego motywu przewodniego , że mało w nim romantycznej bieli i zero patchworku , dlaczego ? Dlatego , że w porę dotarło do mnie , że to nie moja sypialnia , a sypialnia mojego dziecka i przecież to ono ma się w niej dobrze czuć , to je ma pobudzać do zabawy , do odkrywania i rozwijania wyobraźni . Tym sposobem Gabcia sama urządza swoje cztery ściany wybierając pościel , która jej się podoba , księżniczkowy zagłówek , wiadereczka na przybory rysunkowe i masę innych rzeczy , które nijak do siebie nie pasują , a jednak na jej pyzatej buźce wywołują dumny uśmiech . A przecież skoro ona jest szczęśliwa , to i ja jestem :)
PS . szykuję już dla Was post z naszymi sposobami na małego niejadka , więc czekajcie cierpliwie, bo warto ( mam nadzieję ! ) .
Choć mało komentujemy, to czytamy Was już od dłuższego czasu na photoblogu. Super, że jesteście i tutaj, bo tam już rzadko zaglądamy (choć wpisy u Was zawsze nadrabiamy!) a tu Nas więcej.
OdpowiedzUsuńPięknie urządziłyście z Gabrysią pokój, sama chciałabym taki mieć ;D
Pozdrawiamy Was z Olą bardzo serdeczne ;-)
Nic tylko pozazdrościć dziewczynkom tak wspaniałych rodziców! Jesteście niesamowici :)
OdpowiedzUsuń