poniedziałek, 16 czerwca 2014

Post Drugi !

Zakupy z dwulatką w fazie buntu , która od zawsze wykazywała nienaturalne pokłady samodzielności nie należą do najłatwiejszych , ale tego można się przecież łatwo domyślić . I nie mam wcale na myśli wymuszania kupienia kolejnego batona , czy nowej lalki z różowym kucem u boku , z tym nigdy nie mieliśmy problemy , Gabrysia zadziwiająco szybko zrozumiała , że nie , to nie . U nas problem był nieco innej natury , otóż Gabrysia 'Zosia -Samosia' obowiązkowo wchodząc do sklepu zgarniała KOSZYK . Metalowy najczęściej , ciężki sam w sobie i nie było w tym nic złego , do momentu, gdy uparła się , że to właśnie w jej koszyku muszą lądować wszystkie zakupy . Wyobrażacie sobie dwulatkę taszczącą dwukilogramową paczkę mąki ? Nie ? Ja też nie byłam w stanie , dopóki moje dziecko nie uświadomiło mnie , że owszem , DA SIĘ ! Początkowo była nawet urocza ciągnąc swoimi malutkimi łapkami ten ciężki , wielki kosz przez pół sklepu , do momentu w którym pojawiło się Szczęście Numer Dwa , znane również jako Marysia . O ile jej powieki opadają do snu dosłownie w momencie , kiedy poczuje na buźce pierwszy powiew świeżego powietrza , o tyle ze spacerem po markecie sprawy nie mają się już tak różowo . Zazwyczaj mam na zakupy dosłownie siedem minut , później to już bieganina między regałami przerywana wciskaniem w maleńkie usteczka silikonowego korka zwanego potocznie smoczkiem . Dodajcie do tego upartą Gabcię z metalowym koszem i nie trzeba być geniuszem matematycznym , by wiedzieć , że zakupy stały się moją zmorą , a coś jeść musimy ! Dumałam i dumałam jakby tu zaoszczędzić sobie niepotrzebnego stresu , a innym kupującym kilku dodatkowych decybeli hałasu w codziennym zgiełku , które coraz częściej wyrzuca z siebie Mańka . I podczas zakupów z tatusiem doznałam olśnienia ! Stał na półce . Różowiutki , śmierdzący plastikiem ( najcieńszym z możliwych , a jakim leciutkim, fiu fiu ! ), za grosze . I stał się moim najlepszym przyjacielem . Gabrysia nie zaszczyca już metalowych koszyków nawet jednym spojrzeniem , dumnie paraduje po sklepie z własnym plastikowym maleństwem w łapce i pakuje do niego tylko swoje zakupy ( nie byłyśmy jeszcze po pampersy , obawiam się , że wtedy może pojawić się problem , ale przecież nie bedę martwić sie na zapas !) . Duże dziecko szczęśliwe , mniejsze jakby rzadziej protestuje , mama mniej zestresowana , a wszystko za zaledwie cztery euro !




A u nas w końcu lato , jak zwykle zaledwie na kilka dni , ale ile radochy !


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz